sama wzięła dowództwo nad służbą i natrętów rozpędziła dyktatorską władzą...
Doktór, którego zaraz przyprowadziła wojewodzina, znalazł stan Maryi wcale nie zatrważającym, lecz osłabienie wielkie, podrażnienie straszliwe i potrzebę zupełnego odpoczynku ciała i ducha.
Wojewodzina przestrzegła zawczasu ludzi, ażeby o niczém, tyczącém się rodziny, stosunków, Piotra i śmierci Wita wspominać się nie ważyli. Sama téż ani nazajutrz, ani trzeciego dnia, ust jeszcze otworzyć nie śmiała.
Urszulka siłą młodości wróciła rychléj do zdrowia. Marya zdawała się dopiero po kilku dniach czuć tak złamaną jak była w istocie. Gdy gorączkowy niepokój ustał, wszystko odcierpiane odbiło się w niéj, i siła ducha, co ją trzymała, upadła, przyszła choroba. Zwolna potém odzyskiwała zdrowie, które już nigdy w pełni powrócić nie miało. Naostatek, widząc ją nieco lepiéj, wojewodzina postanowiła nie ukrywać dłużéj przed nią tego, co ją poratować mogło i do życia przywrócić.
Z rana tego dnia, Marya po raz pierwszy mogła przejść do kaplicy, a wróciwszy do swojego pokoju, powierzyła Urszulkę Wawrzyńskiéj, zostawszy sama z wojewodziną.
Staruszka pocałowała ją w głowę i siadłszy naprzeciw, odezwała się powoli:
— Wiele przebyłaś, moja droga Marysiu, ale ci jeszcze dosyć do przebycia zostaje. Wszystko się
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 2.djvu/193
Ta strona została skorygowana.