W ciągu tych lat dwu razy ze sześć zaglądał tu Staszek.
Odwiedziny te jego były babie zrazu podejrzane; przyjmowała go nachmurzona i dawała do zrozumienia, że mogłyby się obejść bez nich. Choć Maryś była dzieckiem, a Staszek wyrostkiem, przyjaźń ich braterska wydawała się babie nie bardzo bezpieczną.
Lecz Staszek bawił krótko, a pomagał wiele, i ile razy się tu zjawił, baba na chwilę ich samych nie zostawiała.
Półsłówkami potém Maryś starała się ostrzegać o bałatmutności mężczyzn w ogóle; z czego ona się śmiała serdecznie.
— Toć on mi jak brat, mówiła staréj, my się razem w jednym dworze chowali. Czego ja się mam obawiać??
Dosia milczała już.
W ciągu tych lat dwu, pomocnik pisarza wprawił się do téj funkcyi, i — otrzymał miejsce znacznie daléj u Borzęckich. Nie tak mu łatwo teraz było zajeżdżać do Błotkowa.
Zdawało się, że już Maryś miała spokojnie zostać na swojém gospodarstwie, choć ona sama żadnego prawa do niego sobie nie przyznawała, gdy okoliczność zaszła, która nagle położenie zmieniła.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Było ich dwoje.djvu/44
Ta strona została uwierzytelniona.