Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Było ich dwoje.djvu/6

Ta strona została uwierzytelniona.
I.

Mężczyzna, którego wiek niepodobna było odgadnąć z twarzy — bo zarówno mógł mieć lat czterdzieści jak sześćdziesiąt — z nogami mocno obrzękłemi, w butach sukiennych, w kontuszu wytartym, z głową podgoloną, od któréj para ogromnych uszu odstawała — siedział w starém krześle, w pośrodku ogromnéj nizkiéj sali.
Był to jeden z tych ludzi, co nigdy młodymi nie bywają, a zato długo zestarzeć się zupełnie nie mogą.
Rysy miał pospolite, brzydkie, wyraz jakiś prawie zwierzęcy. Nos ogromny, nieforemny, usta jak nabrzękłe, oczy małe i kose, włos na wąsach rzadki i brudny; skóra żółta, pomarszczona, plamista — nadawały mu fizyonomią odrażającą.