Parę dni w Szerokim Brodzie przywróciły nieco młodości... poruszyły sercem, ale odżywić całkiem nie mogły.
Przybywszy do Wólki znalazł swego starego rejenta w łóżku, chorego... Rodzaj febry wycieńczającéj odjął mu siły nagle... Umysł pozostał świeży, ciało było złamane. Czekał na swego amanneusa stary, spodziewając się, iż za jego przybyciem przerwana praca umysł zajmując i chorobę odegna.
Zaraz więc poczęło się dyktowanie z podwojoną gorliwością, któremu towarzyszyła niecierpliwość chorobliwa, i niezwyczajne rozdrażnienie. Służba przy chorym stokroć się jeszcze stała uciążliwszą, lecz Staszek przywiązał się doń, litował i podwajał starań, aby mu jaknajlepiéj służyć.
Pomimo wezwanego doktora i różnych środków używanych przeciw chorobie, nie ustępowała ona. Wiek się przyczynił do osłabienia i rejent z łóżka wstać nie mógł, ale praca, do któréj tak nawykł, z większą jeszcze zajadłością i uporem przedłużała się.
Stary lękał się, aby nagła śmierć nie przerwała jéj przed ukończeniem.