Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.
115

skalę, nie cierpią manifestacij jéj w drugich, z niemi żyjących. Anna nie mogła włożyć sukni, nie mogła wynijść z domu, nie mogła płakać nawet, bez zezwolenia i sankcij pana Mateusza. Nielitościwy samolub mięszał się we wszystko, wtrącał się w każdą rzecz. Jeśli jechali w odwiedziny dyktował jéj strój, nakazywał minę, uczył ją co mówić miała, kształtował ją całkiem na swoje wyobrażenia.
Tak, oprócz wszystkiego, Anna jeszcze cierpieć musiała na tém, że się nawet taką, jaką była w istocie, okazać nie mogła. Niepodobna jest opisać szczegółów tego wymyślnego męczeństwa.
Los każdego sługi znośniejszym był od jéj losu, bo w życiu z takim człowiekiem cierpienie rosło w stosunku zbliżenia, a nikt nie był ciągle bliższym poczwary nad nią.
Anna wychowana religijnie, przywykła do delikatnego obchodzenia się, do zachowywania pewnych reguł przyzwoitości, nie znała nigdy całéj szkarady, na jaką się wyuzdany zdobyć może człowiek, świat nie pokazał jéj się nigdy w czarnéj swéj sukni, krwią i łzami zbroczonéj, opiły, chwiejący się, bezwstydny — Mąż