Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.
122

wyraźne układy, nie śmiał się mścić, bo się lękał jego wpływu na Ciotkę i ze złością a wstydem wyznawał się w duchu oszukanym przez starego lisa.
Ten tym czasem rządził jak wprzód całym majątkiem pani Doroty, kradł niemiłosiernie, a co chwila nabierał nad starzejącą się Podkomorzyną więcéj przewagi, co chwila potrzebniejszym jéj się stawał. Od czasu jak Anna wyszła za mąż, Bałabanowicz zyskał był jeszcze u Podkomorzynéj, która teraz zupełnie sama, nie wahała się nawet przypuszczać go do towarzystwa swojego i przez wzgląd na długie zasługi i trzęsące się nogi, wydała stanowcze pozwolenie siadania przy sobie w pokoju, wprawdzie zdaleka i na brzeżku krzesełka, zawsze jednak był to postęp znaczny. Kiedy Jan pierwszy raz tę nowość zobaczył, tak się tém zdziwił i przestraszył, że roznosząc nowinę cały dwór przewrócił, spoźnił się nawet obiad o pięć minut a Podkomorzyna na to nie uważała, zajęta rozmową. To wzbudziło nowe uwagi i podziwienie.
Bałabanowicz zawsze równie pokorny, czując się użytecznym, z ludźmi nabierał rozka-