święta zdejmowano. Na kominie był osadzisty zegar niegdyś bronzowany, a dziś do niepoznania czarny, ozdobny w kwiaty, źwierzęta, wiszące medaljony i t. p. Obok niego porcellanowe stały i siedziały pasterek i pasterzy arkadyjskich figurki, skamieniałości, gruszka kamienna, ślimak i kilka konch zamorskich. Ekran stary i wypłowiały zasłaniał kominek, którego strzegły w zupełnym komplecie, mieszek, łopatka, szczypce i kruczek. Przy ścianach stały w największym porządku krzesełka, gdzie niegdzie stolik od roboty, okryty suknem. Okna otaczały firanki haftowane, dość zżółkłe, ale starannie zawieszone. Boczne ściany okrywały sztychy za szkłem, i emblematyczne cyfry z wieńcami, pamiątki imienin, ślubów i dni wesołych. Nikt zwykle w sali nie siedział, był to pokój od gości i dopiero za nim w gabineciku niemniéj porządnym, przebywała pani domu, zacna wdowa Jaśnie Wielmożna Dorota z Dylągowskich Szumińska.
Niemłoda to już była osoba, i do młodości już była nawet wszelkie straciła pretensje. Na wygodném krześle rozparta, umieściwszy nogi na stołeczku, w okularach, zacna matrona
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.
4