Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/210

Ta strona została uwierzytelniona.
196

dnak zawsze życzliwy dla familij Pani Podkomorzynéj, czuwa nad losem Anny i on to mnie piérwszy namówił, abym się w to wdał.
— Poczciwy Bałabanosio! odezwała się Podkomorzyna, gdzież on jest?
— Ukrywa się niedaleko ztąd? rzekł Sędzia, oddał się bogobojności i postanowił resztę życia strawić na ustroniu na dobrych uczynkach!
Podkomorzyna coraz bardziéj się rozczulała, Sędzia tym czasem docierał.
— Chodzi więc tylko, rzekł, aby Pani Podkomorzyna zerwała zupełnie z P. Mateuszem i ogłosiła się za siostrzenicą —
— Poczciwy Bałabanosio! szeptała ze łzami Pani Dorota, on to wszystko obmyślił, masz racją Sędzio!
— On tu nieochybnie zgłosi się, ale potrzeba mu drzwi zamknąć przed nosem, dodał, tym czasem zaś uprzedzając jego zdrady, potrzeba podpisać ten obligowy zapis na imie Anny. Tu wydobył z kieszeni gotowy papier, podsunął kałamarz i pióro i zwracając rozmowę na Bałabanowicza, naglił Panią Dorotę.
— Bałabanowicz, rzekł, podał mi tę radę, potrzeba abyś to Pani uczyniła, i dopomogła