Ta strona została uwierzytelniona.
213
nipotent stanął na progu i zaparł mu drogę.
— Proszę o papiery.
— Masz je, masz, puszczaj! zawołał popychając go Mateusz i papiery rzucił, a sam wpadł do sieni.
Bałabanowicz schował papiery, zapiął prędko suknią i schwycił za klamkę. Otworzył nagle drzwi, przez które buchnęło światło i ciepłe powietrze, i z piekielnym śmiechem, krzyknął w uszy P. Mateuszowi.
— Oto twoja żona!
P. Mateusz stał w progu osłupiały, bo w izbie chaty widać było na tapczanie, zakrytym całunem, ciało Anny, uwinięte w bieliznę, przy niém paliły się świece, a męszczyzna jakiś klęczał i modlił się płacząc.
Był to P. Teodor Ordęga — Anna umarła w drodze.