— Chłodno pani, ale pogodnie.
— A co się tam dzieje z kanarkami?
— Zdrowe pani, tylko się troszkę samce poczubiły.
— Aniela nigdy dobrze nie dopilnuje śmietanki. Jan zamilkł, bo nie śmiał ani wymawiać ukochanéj Anieli, ani sprzeciwiać się pani.
— Panno Anno, rozléj pieskom śmietankę.
Posłuszna porzuciła robotę i poszła pieskom służyć, w czém Jan pośpieszył jéj dopomódz. W nagrodę dostała panna Anna sucharek, który pocałowawszy ciotkę w rękę, położyła na oknie. Następnie Jan zabrał tacę i mierzonym krokiem wyszedł, zamykając pilnie drzwi za sobą. Tu zaszła zmiana dekoracij. Pani Dorota kazawszy sobie podać xiążkę od nabożeństwa, wzięła się do pacierzy, a panna Anna wyszła do sali bawić pieski ciocine.
Jeszcze zegar nie uderzył był pół do piątéj, gdy w ulicy lipowéj ukazał się powóz, prosto dążący do dworn. Postrzegła go panna Anna i pobiegła uwiadomić Ciotkę. Natychmiast pani Dorota wyszła do sali i usiadła za stolikiem, a siestrzenicę wyprawiła, aby przygotowano herbatę.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/23
Ta strona została uwierzytelniona.
9