kała, ale przekonanie o obowiązkach, konieczności takiego położenia, prędko ją umiały natchnąć rezygnacyą, z którą nie tylko znosiła złe humory i ciągły despotyzm Ciotki, lecz brak zupełny życia, rozmowy i uczuć niezbędnych w młodym wieku. Usiłowała przywyknąć do tego spokojnego i regularnego życia, w które była wprzężona, starała się wytłumaczyć sobie że tak jak było, było dobrze. Lecz napróżno.
Trudno to młodéj panience oswoić się z takiém życiem zimném zégaru, jakie prowadzono w Złotéj Woli u Pani Doroty. Męczyła się biédna Anna i ofiarując Bogu swoje męczarnie, usiłowała przed Ciotką nigdy się nie wydać z tém, że jéj było źle, i że miała w duszy większy zapas czucia i myśli, którego niepodobna było zażyć przy kanarkach i pieskach.
Tym czasem pocieszała się wspomnieniem swojéj młodości. Inna bowiem całkiem była pierwsza jéj młodość, inne wówczas życie, i przygotowanie do innego. Rodzice Anny byli bardzo bogaci, nieszczęściem, jak to u nas często bywa, los ich osadził przy bogatszych jeszcze, w stronie, w któréj zbytek był w powietrzu, koniecznością, potrzebą; na zbytki więc
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.
18