gły jéj smutnie młode lata w Złotéj Woli przy Ciotce.
Gdy się cokolwiek osiedziała Anna, a sąsiedzi o jéj przybyciu dowiedzieli i o zamiarach Pani Doroty, mnóstwo poczyniono projektów swatostwa, gdyż zapis całego majątku, czynił ją może najlepszą partją w sąsiedztwie. Przez niejaki czas nie było dnia bez odwiedzin, zjeżdżano się jak do cudownego obrazu, żeby widzieć przybyłą, a młodzi na wyścigi starali się jéj podobać! Ileż to pięknych marzeń uczyniono, budując je na posagu Panny Anny, ile to domów krzywo na siebie patrzeć zaczęło, już w sobie współzawodników upatrując, ile to się rozeszło plotek, ile było kłótni! Ale wszystkie te projekta rozbiły się z kolei o zimną powierzchowność Anny, a zimniejszą jeszcze krygowność i regularność Ciotki, która tyle doskonałości żądała od narzeczonego siestrzenicy, ile ich mogła skomponować na rachunek męża, po jego śmierci. Liczba tych przymiotów była tym większa, im daléj Panią Dorotę lata odsuwały od nieboszczyka Podkomorzego, którego po śmierci w sercu swojém ukanonizowała. Codzień niemal dodawała mu jakąś cnotę, któ-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.
24