pić kroku, ani pomyślić chwilę. Któżby nie wolał wszystko, co bydź może najcięższego, nad te piekielne męczarnie, nad ten wieczny los cienia chodzącego za ciałem mimowoli? A jednak Anna znosiła to bohatérsko, tłumiła nawet w sobie żal przeszłości, i mimo męki, jakiéj doznawała od Ciotki, kochała ją! W tém anielskiém sercu było tłumaczenie jéj postępowania, wymawiała ją sama przed sobą, nałogiem, charakterem, przywyknieniem, czyniła ją nieodpowiednią za to, co od niej doznawała.
Anna w ciągu życia wiele słyszała, czytała, domyślała się o miłości. Póki jeszcze miała przyjaciółki, (tę niezbędną potrzebę młodych dziewcząt) nieraz odbierała od nich zwierzenia poufałe chwilowych tych dziecinnych a tak słodkich miłości, które się kończą pospolicie na zamianie kwiatka i tysiącach westchnień. Są to prześliczne przywiązania, niewinne i różowe, które tyle rodzą marzeń, tyle nadziei, tyle najprawdziwszych zamków na lodzie! Lecz sama nigdy nie kochała! Czuła ona, że kochaćby mogła, odzywała się w niéj potrzeba miłości, ale nie było kochanka. I to więc biedna Anna policzyła na karb swego przeznaczenia, myśląc
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/42
Ta strona została uwierzytelniona.
28