Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.
36

posłuszeństwa, i w istocie dobrą będzie żoną, kto potrafił wyżyć z taką Ciotunią.
— Ha! ależ to trudne, panie Sędzio!
— Trudne! trudne! Waćpanuby się chciało przyjść tylko, wziąć za rękę i poprowadzić do ołtarza. Tak być nie może, chcąc coś mieć, trzeba popracować, warta też pracy jeśli nie panna, to posag. Majątek czysty, nieodłużony (w prawdzie gospodarstwo idzie Bóg wie po jakiemu, ale na to jest rada) mówię Waćpanu, że wart przynajmniéj cztérykroć. Są podobno jeszcze kapitały, remanenta piękne, owoce same —
— Co tam, panie Sędzio, daj już pokój inwentarzowi. Ale ileż to potrzeba trudu, żeby tę Ciocię niezdobytą nakłonić? I w jakiżto sposób brać się do tego?
— Sposób łatwy, rzekł Sędzia zażywając tabaki, gdybym nie był żonaty, poszedłbym w zakład, że tegobym dopiął. Oto naprzód trzeba poznać Ciotkę, jest to osoba nadzwyczaj zimna, regularna, porządna, u któréj na języku co chwila przyzwoitość, a w sercu najmocniejsze do wszelkich ceremonij i staroświeckich obyczajów przywiązanie. Chcąc ją sobie