Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/65

Ta strona została uwierzytelniona.
51

— A! szanownaż to osoba Pani Podkomorzyna, rzekł Sędzia.
— Samo z siebie! odpowiedział Bałabanowicz. Osoba pobożna, regularna, poczciwa!
— Cóż to za przykładne prowadzi życie, od czasu owdowienia!
— Samo z siebie! rzekł znowu kommissarz.
— Jak się ona poświęca wychowaniu swojéj siostrzenicy!
P. Bałabanowicz na te słowa spojrzał wilczo na Sędziego i poruszył się na krześle, jakby go co upiekło.
— Będzie też to doskonała żona, komu ją Bóg da! dołożył Sędzia.
Bałabanowicz który już sobie podpił, zapomniawszy się uśmiechnął i kiwnął głową, jakby mówił.
— Jestem w domu! potém zaczął się bawić rzemykiem swojéj laski.
— Ja tu, ciągnął Sędzia mrugając na Pana Mateusza, zrobiłem, przyznam ci się, malenki projekcik?
— Hm? Cóż to takiego? spytał skąpiec popijając jak gdyby się już nie domyślał.
— At! projekcik swatostwa! Chciałbym P.