Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/74

Ta strona została uwierzytelniona.
60

oto człowiek! Czy nie potrzeba ci czego? czy nie żądasz czego do wygody, jeść, pić! dysponujże w moim domu! zmiłuj się! rozkazuj, dobrodzieju! Prawdziwie, głowę tracę i nie pojmuję jak ci się wywdzięczę!
— No! no! dajmy temu pokój! odpowiedział Sędzia, ja nie potrzebuję wdzięczności. Będę dość rad i zadowolniony, jeśli się Waszeć ożenisz dobrze. Co się tycze stanu twoich interessów, ja to sam przed Bałabanowiczem, niby niechcący się wygadam, a ty daj pokój i spuść się zupełnie na mnie. Każ dawać wieczerzę, a ja go pójdę obudzę.
Sędzia wszedł z cicha do pokoju, w którym spał Kommissarz Pani Doroty i przekonawszy się, że ten spi w istocie, przewrócił krzesło żeby go obudzić.
Łoskotem tym wyrwany ze snu stary, schwycił się i niewiedząc co się z nim dzieje, porwał za laskę, usiłując co najlepiéj oczy otworzyć.
— Ha! zasnąłeś sobie trochę!
Na te słowa Bałabanowicz przyszedł zupełnie do przytomności i bardzo pomięszany, zaczął się wymawiać.