Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Choroby wieku tom I.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.

Dembor zowie mianem pogardliwem poezji wszystko co nie produkuje, co nie praktyczne, co przeszkadza spekulacji, co zmiękcza i bałamuci przywiązanie do własnej ziemi, miłość, wstręt, uwielbienie, łzy i radość.
Ideje jego o ludzkości i społeczeństwie wyrobiły się raczej rozumowaną drogą teorji, niż chrześcjańskiemi zasadami i natchnieniem. Pragnie ulepszeń dla wszystkich, zaprowadza u siebie czynsze, woła o nie u drugich, zakłada szkółki i ochrony, pilnuje kasy oszczędności, moralizuje lud, w przekonaniu, że to się wszystko wypłaci, a ludzkość w ten sposób od burz socjalnych zasłonioną zostanie. Miłosierdzie jest dla niego gradochronem. Nie o sprawiedliwość mu tu chodzi, ale o bezpieczeństwo własne i pokoleń przyszłych.
Zresztą zasady jego są jak najściślej nowoczesne, oparte na teorjach ekonomistów i obrachowane tak, by miłosierdzie, stosownym, nie dziś to jutro, wypłaciło się procentem amortyzacyjnym, pewnością jutra, spokojem, bezpieczeństwem, godnością... Jałmużna prywatna, kapryśna, nie uregulowana, psuje według niego i do próżnowania wdraża, nałogi złe podsyca; więc grosza nie da ubogiemu, ale założył dom pracy i przytułku dotąd pustką stojący, bo od niego żebracy jak od powietrza uciekają.
Jest to, jednem słowem, dobroczyńca ludzkości, jest to filozof, i nie posłyszysz o nim inaczej jeno jak o najzacniejszym człowieku. W istocie nic mu też zarzucić nie można, prócz że został machiną rachunkową, a człowiekiem nie jest wcale.


V.

Teorja jego w zastosowaniu do kraju i społeczeństwa naszego, jest zresztą bardzo prostą. Przedewszystkiem, powiada on, wadami naszemi narodowemi były zawsze próżniactwo i niedbalstwo — potrzeba byśmy się nauczyli pracować, pilnować i rachować. Gdy kraj zbogaci się, gdy się w nim rozpowszechni powoli prze-