Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Choroby wieku tom I.djvu/30

Ta strona została uwierzytelniona.

i łatami jakie w nim odkrywali... Bo też jeśli nie jako pisarz, to jako komedjantka literacka, pani Demborowa nie mogła ujść baczności niczyjej, występowała zawsze niezmiernie trafnie, wybierała przedmiot zręczniutko jak wiewiórka orzeszek, robić umiała około siebie tyle wrzawy ile było potrzeba by oczy ściągnąć, a nie wywołać opozycji, w stylu zaś, obrobieniu, poczęciu, zakończeniu każdego jej artykułu, tyle było umiejętności: sztuczek i figlów! Wprawdzie ścisnąwszy to wszystko mocno, szum tylko i pianę mydlaną otrzymywałeś w rezultacie, ale na oko! na oko! co to były za wspaniałe rzeczy! A tylu ludzi sądząc okiem, nie duszą i sercem, dają się zabałamucić lada słowem — ba! nawet umiejętnie umieszczonym wykrzyknikiem i punktem! To też sława pani Demborowej była ustaloną, i nazywano ją powszechnie kobietą gienjalną, filozofem-aniołem, wielką nieznajomą... i Bóg wie jak jeszcze, bo tłum wielbicieli nie szczędził jej imion brzmiących, a w admiracjach swych dochodził do absurdów!
Męża to niepokoiło chwilę, bał się żeby ludzie się nie poznali na bałamuctwie, i nie zaczęli wyśmiewać, ale postrzegłszy że u nas choćby nawet było poznanie śmieszności, zabraknie odwagi na wypowiedzenie go wbrew wszystkim — uspakajał się i milczał.
Dodajmy jeszcze do charakterystyki wielkiej nieznajomej, że miała już lat czterdzieści, ale wyglądała na dwadzieścia kilka we dnie w wielkim stroju, na trzydzieści najdalej w rannym negliżu, czasem wieczorem przy świecach na ośmnaście. Udawanie młodości obchodziło ją przynajmniej tyle co komedja sławy i talentu, jedno bowiem pomagało drugiemu i podpierały się wzajemnie.


VIII.

Dzieci państwa Demborów, wychowane jak najstaranniej, a że środki materjalne były po temu, i nieszczędzono na to niczego co tylko do wykształcenia ich