nakład, ruchomy kapitał, słowem wszystko co ożywić może, i pracy nie mało w dodatku i wyrachowania jak największego.
— Ale Michał, kochany wuju, nie usposobił się na takiego gospodarza, z praktyki tylko daje sobie rady, ochoty do agronomji postępowej nie ma wcale, szepnęła Anna, pilnując porządku, reformować nie potrafi.
— A do czegoż się sposobił? z uśmiechem znowu zapytał Dembor, jakby nie wiedział.
— On chce być artystą.
Z politowaniem spojrzał wuj na upokorzonego siostrzeńca, który głowę spuścił jak winowajca.
— Artysta! powtórzył powoli — cóż to jest artysta? On! artystą! Może sobie lubić to co wy nazywacie sztuką, to sobie zabawka jak inna, choć ja jej nie pojmuję po latach dwudziestu w rozsądnym człowieku — no! ale są ludzie co się tem bawią... po cóż jednak sam ma być artystą! Do czego to prowadzi? Jego przeznaczeniem rola, gospodarstwo, przemysł — przyszłością obywatelstwo... a jak będzie bogaty, niech sobie powoli obrazki kupuje.
— Alboż artysta nie jest użytecznym w kraju obywatelem? zapytał Michał żywo, ośmielając się już, bo mu wrzało w duszy.
— Ja z tego stanowiska sztuki nie pojmuję, rzekł Dembor — sztuka, to zabawka narodów zdziecinniałych i starych, my mamy inne powołanie i pilniejsze obowiązki przed sobą. Kraj nasz ubogi (?) wszystko w nim leży odłogiem, potrzeba wprzód postarać się o dobry byt dla siebie i dla ludu, a potem — no! to się sobie bawić będziemy sztuką! Zresztą, dodał, pojmuję artystę jak Canowa, Thorwaldsen, jak Winterhalter i Scheffer, którym płacą po kilkadziesiąt tysięcy franków za kawałek kamienia i płótna — no! to przynajmniej dobrze skapitalizowany czas; ale artysta w kraju tylko ukształcony, mierny, artysta amator! co to jest?
— Kochany wuju — zawołał Michał ciągle wrzący — tu chodzi nie o los dla artysty, ale o uczucie artystyczne które go podnosi, uszlachca, kształci i z nim cy-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Choroby wieku tom I.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.