się na zobojętnienie zupełne na literaturę i dzieła sztuki... w Ameryce gorzej jeszcze. Zamiast literatury są pamiętniki Barnuma, zamiast dramatu, popisy Jenny Lind, zamiast sztuki, gabinety machin parowych... zamiast poezji, gazety. Wyrazem tego społeczeństwa którego bóstwem jest grosz, a jedynym celem zbogacenie, Mormonizm jakiegoś Smith’a parodjującego ewangelją. Zamiast religji, zamiast filozofji, patetyczne wykrzykniki Emmersona sławiącego najwyższy egoizm, w miejsce najwyższego poświęcenia i stawiącego jednostkę odrębną gdzie była całość — zamiast literatury gazeta i pamiętniki nieśmiertelnego króla Humbugu... oto do czego doszła industrjalizmem i materjalizmem Ameryka.
Dembor popatrzał na nich i zatrzymał się.
— Nie rozumiecie mnie i chyba już nigdy nie zrozumiecie moje dzieci, rzekł odciągając rozmowę. Nie podniesiemy się inaczej ze stanu upadku w jakim zostajemy, tylko pracą wytrwałą, z szałów i niepraktyczności ogólnej, chyba przemysłem i zimnego rozsądku parawanem, za któremi w ślad pójdzie oświata, cywilizacja...
— Ale czyż cywilizacja ta materjalna zachodu, na którą on sam boleć zaczyna, jest tak do zazdrości? rzekł Michał.
— No! dajmy temu pokój, zakończył wuj.
Ani Michał ani Anna nie śmieli dalej przeciągnąć urwanej rozmowy i umilkli z poszanowaniem. Po chwili Dembor powrócił do pierwszego zadania.
— Cóż tedy robić myślicie? zapytał.
— Choć lubię sztukę, ale spełnię obowiązek, rzekł Michał, będę gospodarował starając się powoli o ulepszenie, mam nadzieję poopłacać długi, podnieść stan majątku, chcę to jednak uczynić nie zmieniając ani trybu jakim u nas szło gospodarstwo wiekiem, ani obyczajów ludu, które on i ja szanujemy zarówno, ani przedewszystkiem zakładając sobie samo polepszenie materjalnego bytu. Jeśli potrafię poprawić moralnie, dobry byt, i dostatki wynikną same z siebie; przeciwnie robią zdaje mi się...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Choroby wieku tom I.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.