i cynicznie egoista.
W cztery oczy nie miał najmniejszego wstydu i nie oglądał się na nic, całem zadaniem dlań było nie skompromitować się i zawsze w legalnych utrzymywać granicach, zasłużył też na imie wielce praktycznego człowieka, jakie mu powszechnie dawano i był niesłychanie praktycznym. Wiedział jak do kogo przystąpić, czem kogo sobie zjednać, z kim grać i przegrywać, kogo na balik poprosić, komu zakład proponować, czyją miłość własną i jak pogłaskać, a po cichu śmiał się ze sprężyn których tak szczęśliwie używał.
Wszystko u niego robiło się jakoś po cichu, tajemnie, skrycie, nieodgadnionemi sposoby, on sam od rana począwszy niczem się prawie nie zajmował, przyjmował gości, śniadał, chodził na obiady, pił, grał po całych nocach, dawał wieczerze, należał do wszystkich składkowych hulanek młodzieży, choć lata nie bardzo były po temu, bo dobrze się podeptał, a jednak umiał wśród tych szałów tam szepnąć słówko, tu kogoś pchnąć w potrzebne miejsce, nakreślić kilka słów ołówkiem i wcisnąć oczekującemu skinienia faktorowi, nie opuszczając się nawet, kiedy na oko był pijany i najbardziej rozochocony.
Byli tacy co nieodmawiając mu nazwiska człowieka praktycznego, zwali go jeszcze inteligencją potężną, może za to że nic nie umiejąc o wszystkiem potroszę a zręcznie prawić potrafił, w istocie, sprytu i łatwego pojęcia odmówić mu nie było można. Obejmował interesa niezmiernie szybko, nie spowiadał się nikomu z planu który do prowadzenia ich obierał, milczał jak mur, a swoje robił po cichu, nie zrażając się niczem. A że w wyborze środków nie był wybredny i wszystkie mu równie były dobre byle do celu wiodły, najczęściej postawił na swojem. — W towarzystwach w których się kręcił, lubiono go bardzo — pił zawsze chętnie i do upadłego, poił ochotnie, dom trzymał otwarty, przegrywał nie marszcząc się, słowem umiał żyć z ludźmi, a że dla ich ułomności nie tylko był pobłażającym, ale nawet zawsze ich jako narzędzie do swoich intere-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Choroby wieku tom II.djvu/31
Ta strona została uwierzytelniona.