jęła tak chłodno, jakby ją nic a nic nie obchodziło... a gdy Michał dłużej o tem chciał mówić, przerwała mu zapytaniem o nowości piśmiennictwa i polemikę dwóch gazet, które z sobą wojowały na pociechę prenumeratorów a korzyść trzeciego, co przy ich niesnasce miał zręcznie swoją upiec pieczenię.
Panna Emilja, po ruinie jeszcze bardziej milcząca i dumniejsza, z ogromnej wyżyny poglądała na młodego chłopca, którego serdeczne zbliżenie się od razu odepchnęła nielitościwą pogardą...
Michał powrócił do dworu zamykając w sobie co doznał w tej podróży, a przed Anną odmalował krewnych cale inaczej, obawiając się ją rozczarować i sercu jej poczciwe odjąć złudzenia.
Rozpierzchnieni Demborowie znowu się tedy spotkali razem zebrawszy do Warszawy, albo raczej stanęli tylko obok siebie, gdyż każde z nich o sobie li myślało, nie troszcząc drugiemi. Stary powstawszy z choroby, zrazu myślał jeszcze rozpaczliwie bronić resztek wydartej fortuny, ale gdy mu do tego proces przez żonę osobno rozpoczęty przeszkodził, przekonawszy się że pani interesu swojego z jego pretensjami zespolić nie chce i powierzyć mu go się wzbrania, wpadł w apatję znowu, i usunął się od wszystkiego bezsilny, nie mając już planu na dalsze życie i szydząc z siebie i wszystkich. Pierwsze jego spotkanie z panią Demborową było ciężkie i upokarzające dla człowieka, który dotąd nie zrobił fałszywego kroku i zawsze wychodząc zwycięzko, miał prawo mówić z góry i strofować drugich. Dziś z kolei zwyciężony, wystawiony był na litościwe wymówki kobiety, którą prawdę rzekłszy, całe życie draźnił — pewien był że mu to zapłacą.
Muza choć rozczulona do łez, zaraz w pierwszych wyrazach rozmowy dała mu do zrozumienia, że był przyczyną zguby ich wszystkich, i zażądała zupełnej wraz z córką emancypacji, oświadczając że zresztką swojego majątku chce zamieszkać w Warszawie, gdzie się myśli zajmować literaturą, do której teraz jeszcze
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Choroby wieku tom II.djvu/41
Ta strona została uwierzytelniona.