Tegoż dnia zeszli się w godzin kilka z Tymoleonem, który dotąd nic trybu życia nie zmienił i zawsze jeszcze miał nadzieję, że proces ten okaże się chimerą, a przegrana tak zupełna imaginacją... potrzeba mu było nareszcie raz wybić to z głowy.
Z razu uśmiechał się szydersko, potem umilkł przekonany może i zamyślony.
— Cóż myślisz począć z sobą? zapytał ojciec.
— Należałoby coś robić — rzekł syn, zapewne... pomyślę... mogę się zająć zarządem jakich dóbr wielkich, fabryką, czemś podobnem... zobaczymy, mam czas, rozpatrzę się, wybiorę, poszukam i nie chcę się sponiewierać na lada co! Ja potrzebuję dyrekcji czegoś wielkiego!
— Czasu do stracenia nie masz wiele, odparł stary — jesteśmy całkowicie zrujnowani, każdy z nas myśli o sobie, matka z Emilją zostają w Warszawie i żyć będą z resztek posagu, ja pójdę na wieś, coś mi tam zostać powinno, ty... chcesz posłuchać mojej rady?
Tymlo nie odpowiadając, stanął naprzeciw ojca, jakby milczeniem tem mówił: — No zobaczmyż co to tam takiego?
Miłość ojcowska wyrobiła na obumarłym i zobojętniałym Demborze chwilowe zastanowienie.
— Słuchaj Tymlo, rzekł, ja ci nie wiele dam, ale dam co mogę... z tem nie ma co zaczynać, matka musi wyposażyć Emilję, ztamtąd niemasz się czego spodziewać... ale Solscy ludzie poczciwi i aż do zbytku uczynni, oni cię podźwignąć mogą. Głupi stary Manusiewicz, ich adwokat i przyjaciel, poradził im sprzedaż folwarków Porzeczańskich, nieumiejąc wymyślić innego środka na oczyszczenie z długów... Ty byś powinien zaproponować im wzięcie majątku w administrację i wyprowadzenie ich z interesów. Z twoim rozumem, powierzchownością i talentami łatwoby ci przyszło wyrobić się z tego, mógłbyś gdybyś tylko chciał podobać się Anusi, która choć nie odebrała świetnego wychowania, dałaby ci się wykształcić. Cały klucz Porzeczański mógłbyś po niej wziąść w posagu, bo Mi-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Choroby wieku tom II.djvu/43
Ta strona została uwierzytelniona.