Wszystko też u nas stygnie, codzień iskierka jakaś wygasa, i z popiołów przeszłości myślimy tyko jak wygotować potaże... Dobry byt będziemy mieli niestety, ale cóż po tem... nie zaspokoi on i nie da szczęścia nikomu, zrobi nas rozsądnymi, prozaicznymi ludźmi, ale obedrze z wszystkich piętn starych i świętych które codzień z oblicza naszego znikają... Jesteśmy jak chory, któremu unikając zapalenia, lekarz krew puścić kazał, a balwierz nieostrożny do kropli wytoczył... wkrótce zabraknie jej do życia, i trupem się stanie bezsilnym.
O! bo od nierządności starej do chorobliwej przemyślności i handlarstwa niemców, anglików i francuzów, szeroka przestrzeń, na której środku wcześnieby się nam zatrzymać wypadło, chcemy li być sobą... Uczmy się oszczędzać i patrzyć jutra, ulepszać i ład szczepić, ale nie pomiatajmy uczuciem, poezją, nie przerabiajmy kraju na kantor i fabrykę, bo wkrótce nam w nim na kościół i krzyż miejsca nie stanie. Nie chodzi ludom dla ich szczęścia o bogactwo, o dostatek, ale o wszczepienie żywo nauki Chrystusa, o miłość, o podniesienie duchem, i umocnienie w wierze i braterstwie.
Spójrzcie i jeszcze raz spójrzcie na szczęśliwe kraje, które już się cieszą owocem przemysłu i handlu. Znijdźcie w głąb ich społeczności, a ujrzycie, że tam ani katolicyzmu, ani protestantyzmu już nawet nie ma, ale jest chryzolatrja tylko, która wszelką pożera wiarę i gasi uczucie; że tam nie ma rodziny, ani węzłów świętych jedności jeszcze u nas skupiających społeczności, że wszystko zastępuje rachuba i duch uciekł z tego zimnego stowarzyszenia interesu i egoizmów. Uczmy się smutnem doświadczeniem cudzych boleści, co i nas czeka jeżeli pójdziemy tą drogą materjalizmu, wygodną, pozornie piękną i łatwą, za chorągwią mniemanego postępu... nie bądźmy ślepi, i nie sądźmy że potrafimy uniknąć skutków, ubiegając się za przyczyną.
W naszym kraju za dawnych poczciwszych czasów, na których ślepotę utyskiwać przywykliśmy, nigdy nie było tyle ruin co dziś, gdyśmy się stali przemyślni i zapobiegliwi, szlachcic nie tracił i nie wyprzedawał
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Choroby wieku tom II.djvu/61
Ta strona została uwierzytelniona.