Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Czarna Perełka.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.

zachował ściśnięty aksamit. Alfred mógł się przekonać, iż traf dał mu w ręce najpożądańszy z dowodów winy... której on sam z trudnością mógł uwierzyć. Ale futerały te znalazły się w mieszkaniu panny Lenory; słudzy, pytani o nie, nie umieli objaśnić, co by one znaczyły... dlaczego się tu znajdowały. Opis pierwszej intercyzy zgadzał się doskonale z odciskiem kanaka owego na największym z pudełek.
Alfred sam się zmieszał tym odkryciem, chociaż go pożądał; w duszy nie mógł przypuścić winy, choć potakiwał matce... znał dosyć Lenorę, by być pewnym niemal, iż ona sobie przywłaszczyć tych precjozów nie mogła... a jednak!
Natychmiast wezwano z miasteczka urzędnika i tegoż wieczora spisano protokół. Ludzie, którzy zrazu nie rozumieli nic i nie domyślali się, do czego to wszystko służyć może, później przestraszeni, wahali się z poświadczeniem, ale wezwani do przysięgi, ulec musieli.
Jeden tylko kamerdyner Franciszek, nadszedłszy później, do zeznań innych dołożył swoje, natarczywie się dopraszając, aby je zapisano, i zeznał, że pudełka te widział nieraz próżne od bardzo dawna, że wojewodzina dawała je do zabawy panience, gdy ta jeszcze była mała... i że nikt nie pamiętał, aby się co w nich znajdowało.
Zeznanie to razem z innymi musiało być zapisane, a ono jedno tylko uniewinniać się zdawało nieszczęśliwą sierotę. Badany Franciszek o same klejnoty, czyby ich gdzie nie widział lub nie słyszał, co się z nimi stało, nie umiał nic powiedzieć. Przetrzęsiono na nowo papiery, ale w tych nic a nic nie znaleziono. Rejestra dochodów od lat wielu wskazywały wydatki i sumy z różnych wpływające źródeł, nigdzie jednak