Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Czarna Perełka.djvu/234

Ta strona została uwierzytelniona.

bie ręce i mówiąc: do zobaczenia na lepszym świecie. — To mówiąc wyrwała rękę żywo, spojrzała nań, i nim miał czas się rozmyślić, oprzytomnieć, wysunęła się nie do salonu, ale do pokoju przyległego Stefci.
Hrabia był pewny, że ochłonąwszy powróci za chwilę, ale czekał już na próżno; Lenora, znając dom Laury, przez garderobę wysunęła się niepostrzeżona do sieni, narzuciła chustkę i wybiegła w ulicę, śpiesząc do domu.
Szczęśliwy, ale niespokojny, upojony, powrócił lord do salonu, gdzie postrzeżono wkrótce, że Lenory nie było. Gospodyni poszła jej szukać i przekonała się, że uciekła. Przykro jej było, bo naturalnie reszta wieczoru była zepsuta. Przechodząc szepnęła tylko lordowi: — A! niegrzeczny panie, pewna jestem, żeś nas pozbawił Lenory. Nie ma jej nigdzie. Musiałeś być nadto natrętny.
Hrabia nie odpowiedział nic. Wkrótce potem wyślizgnął się zamyślony z salonu, a reszta gości po cichu szepcąc, powoli także opuszczać go zaczęła. Krążyły pomiędzy odchodzącymi najrozmaitsze powieści o tym oryginalnym wieczorze, którego lord i Cyganka byli bohaterami.
Kobiety ruszały ramionami i krzywiły usta.
— Gotów się ożenić! ale rodzina nigdy na to nie pozwoli!
— To niepospolita intrygantka! — szeptały inne.
Nazajutrz nikt temu uwierzyć nie chciał, gdy zrozpaczona i na pół oszalała Laura rozniosła między wszystkimi znajomymi swymi, iż Czarna Perełka, tego dnia opuściwszy świat, wdziała na się sukienkę siostry miłosierdzia.
Było to jednak prawdą, a co dziwniej, mówiono, że ją widziano z twarzą wypogodzoną, z uśmiechem na