majątek jej się należy razem ze mną. Parękroć sto tysięcy było za wiele dla niej, to pewna, ale byśmy byli jej pensję zapewnili. Tymczasem ciocia zmarła...
Do ostatniej godziny byliśmy przy niej; to prawda, że umierając, jeszcze rękę panny Lenory i moją razem ściskała w stygnących już dłoniach. Nie chciałem jej martwić i sprzeciwiać się, myślałem, że dziewczyna ma przecież tyle rozsądku, iż zrozumie tę komedię przymusową. Ale nie, jej się śniło, że ja się z nią ożenię, wbiła to sobie w głowę, a gdy mama po śmierci cioci dała jej do zrozumienia, kim ona jest i jakie dla niej właściwe stanowisko... zabrawszy tylko, co miała sobie przez nieboszczkę darowane, nie chcąc od nas nic więcej, wyleciała zagniewana. Oto masz, kochany konsyliarzu, całą historię w ogólnych rysach. Powiedz mi, com ja tu winien? Mógłżem postąpić inaczej! Nie jestem bez czucia, bez serca, czuję, że coś dla niej zrobić należy przez samą pamięć dla nieboszczki... ale przyznam ci się, że ani tych zapisanych dwóchkroć, ani takiego głupiego ożenienia... wymagać po nas nie może.
Cała rzecz — ciągnął pan Alfred — rozpieszczone to, zepsute, dumne... a zapomniało, że czym jest, winna cioci... że walałaby się gdzieś po karczmach może, gdyby nie ona. Alboż to małe dobrodziejstwo talenta, które z naszej łaski posiada, wykształcenie, ton dobry... może pójść gdzie za guwernantkę... ma los i chleb w ręku. Z tego, co ciocia jej dawała, garderoby, fraszek... niceśmy jej nie odebrali, choć były rzeczy bardzo kosztowne, pamiątkowe... zapakowała, co chciała, wywiozła. Jeden fortepian Erarda mama zatrzymała dla salonu, choć niby jej był, bo nawet nazwisko stało wypisane. No! ja tego nie pochwalam... ale proszę doktora! mama mogła to uczynić! Należał do salonu.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Czarna Perełka.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.