Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Czarna Perełka.djvu/96

Ta strona została uwierzytelniona.

dał krótki jak mgnienie oka, i inne, dla których był wiekowo długi... ale nareszcie najgoręcej zajmujący się tym widowiskiem, spojrzawszy na zegarki zrozumieli, że godzina odwrotu się zbliża. Nikt nie chciał wychodzić pierwszy, spektatorowie czekali jakiegoś końca, nie chcieli stracić nic z dramatu, który jutro mógł być opowiadany po stolicy.
Hrabina dosiadywała uparcie, Lenora nie myślała o wyjściu, wdawszy się w bardzo ożywioną rozmowę, panie to brały za chustki, to zwolna je rzucały, w nadziei, że ktoś je wyprzedzi. Niektórzy z mężczyzn, oczarowani przez Lenorę, zapomnieli o czasu rozmiarach.
W liczbie tych, na których rzuciła mimowolnie urok, był i Roman, i Zygmunt... to nic jeszcze, ale co najdziwniej był prawdziwy hrabia, jeden z najmajętniejszych panów i jeden z najświetniej wychowanych ludzi, hrabia Henryk, pospolicie lordem zwany. Młodość, spędzona w Londynie, fizjonomia a l‘anglaise, cześć dla instytucyj w Brytanii, pewna sztywność, właściwa dzieciom Albionu, słusznie mu ten przydomek zjednały.
Lord Henryk był pięknym bardzo, choć nieco na pozór za pedancko zimnym młodzieńcem; miał wszystkie wady prototypu, wiele jego przymiotów, a z polskich tradycji wielką tylko charakteru szlachetność i głębokie przekonanie, że należał z łaski Bożej do naznaczonych narodowi wodzów i mistrzów.
Widać w nim było, że się czuł uciosany z tego materiału, z którego królów dawniej robiono.
Znany z tej wyłączności swej lord, że rzadko do... nieurodzonych mówić nawet raczył, zdziwił wszystkich swym zajęciem się sierotą. Naprzód przez pół wieczoru stał w kole otaczającym ją, z palcem w kieszeni od kamizelki, z oczyma wlepionymi w boginię,