— Przypuśćmy! rzekł radca — jestem ciekawy i daję ci do rozwiązania zadanie.
Pacierzyński pogładził się po brodzie.
— Wiész co — odparł, — kilka lat widuję jenerałowę po salonach, spotykam ją często... ciekawość moja do najwyższego stopnia jest rozbudzoną, używałem wszelkich środków dla dobadania się czegoś — wiém, muszę wyznać, mało... ale coś wiém...
Skórski pobladł słuchając.
— Jest rzeczą prawie pewną, że jenerałowa występowała wprzódy na jakimś teatrze. Nadzwyczajna jéj piękność skusiła jenerała. Jest rodziców szlacheckich, ale z rodziny ubogiéj... Zdaje się téż że w młodych latach ciężkie jakieś przebyła próby, czemu uwierzyć łatwo, zważywszy jéj nadzwyczajną piękność. Otóż widzisz dokończył Pacierzyński, że nie jestem tak znowu nieświadomy jak sądziłeś. Gdybym po téj nitce chciał dochodzić, gdyby mi o to chodziło, dobadałbym się może i więcéj....
— Wiédz, odezwał się radca, wskazując Pacierzyńskiego — to niebezpieczny człowiek. Żaden sędzia śledczy nie ma większego talentu do prześwidrowania na wylot wskazanéj ofiary. Pacierzyński ci z czoła czyta...
Skórski niezmiernie się jakoś zmięszał, choć chciał udawać wesołego; oczy jego mimowolnie błądząc po salonie, z przerażeniem się wstrzymywały, jak przykute, na jenerałowéj. Ciasno mu było i duszno i radby był uciec co prędzéj... Szczęściem, że i pani Hochwarth podejrzliwie nikt nie śledził tego wieczora, byłby bowiem dostrzegł w niéj niezwyczajnego poruszenia — niepokoju, gniewu niemal, który napróżno ukryć się starała. W pół godziny potém zaczęła się skarżyć na silny ból głowy, gospodyni wyprowadziła ją do swego gabinetu i powróciła już sama... Jenerałowa odjechała do domu.
Skórski wolniéj odetchnął, gdy się przekonał że jéj już nie było. Mało kto zresztą dostrzegł nawet oddalenie to, gdyż zagadkowa ta postać nie wiele osób obchodziła. Radca tylko począł się wyśmiewać z przyjaciela, iż na pół zwiędła twarzyczka mogła go zająć tak bardzo...
Ponieważ oddalać się wcześnie nie wypadało, bo gospodyni tego nie lubiła, — poszli więc z kilku innymi panami do gabinetu na cygara... Wyborne, suche Havanny stały na stoliczku, a kronika miejscowa przypisywała ich doskonałość temu, iż sama gospodyni, ale w wielkim sekre-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cześnikówny.djvu/49
Ta strona została uwierzytelniona.