Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cześnikówny.djvu/61

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pić! zawołała, na miłosierdzie — wódki!.. co mi tam jadło! mnie wnętrzności pali pragnienie, smoły dajcie, byle pić! pić!
Karafka z wodą stała na stoliku, pochwyciła ją generałowa, ale spojrzawszy na nią żebraczka odepchnęła,
— Ale! ale! krzyknęła — to ja i w kałuży znajdę... Umywać się nie będę... a wodybym nie przełknęła... Każ dać wódki...
Siostrze ręce opadły z politowania i zgrozy... nie umiała odpowiedziéć.
— Bo ty wielka pani! a ja stara żebraczka... rozśmiała się — nie bój się, nie bój! ja się i kwartą nie upiję, a już pić muszę...
— Nie każże mi na to patrzéć...
Zamilkła Róża wreszcie — rękę wyciągnęła po talerz, spuściła głowę i jadła posłuszna. Trwało to chwilę tylko, odsunęła talerz próżny...
— Różo — odezwała się generałowa — mówmy rozsądnie, posłuchaj mnie. — Dosyć téj włóczęgi — ja ci znajdę co trzeba na życie... W tym domu izbę ci najmie przyjaciółka moja... Siedź, spocznij... ja opatrzę w co będzie potrzeba... nie zabraknie ci niczego...
Ze spuszczoną ciągle głową, słuchała żebraczka... gdy podniosłszy ją mówić zaczęła, głos miała zupełnie zmieniony — spokojniejszy, ustąpiła gorączka z którą weszła...
— Cóż? zamkniętéj chyba umrzéć, — rzekła, i myślami się własnemi udusić? Cóż ja pocznę z dniami? co pocznę z godzinami?
— Będziesz się modlić.
— Tak — ja się modlę — modlę gorąco, leżę krzyżem, płaczę i jęczę u ołtarzów, nie pomaga nic — nie słucha Bóg... Modlitwa idzie do Niego, a od Niego pociecha nie spływa...
— Różo moja — siostro moja — rozczulona poczęła generałowa — jeśliś mnie kochała kiedy — zaklinam cię, usłuchaj... daj się uratować!...
— A tak! tak! kochałyśmy się kiedyś — póki on nas nie pokochał obu, aby nas obie zwieść — od tego czasu tylko nienawiść została...
— Jam jéj nie miała w sercu.
— Ja jéj dziś nie mam już — odparła Róża — Bóg z tobą! Gdyby jeszcze ten pies zdechł...
Generałowa dała jéj znak aby zamilkła.
— Cicho — rzekła — teraz koléj na mnie; zobaczymy.
I nie czekając odpowiedzi żebraczki, wyszła do drugiego pokoju.