— Ona pije! ona się zapija! i szaleje pijana! — dodała ciszéj.
Zamilkły obie, patrząc na siebie przerażone...
— Jakże mogła upaść tak nizko! — zapytała aktorka.
— Spytaj dlaczego i jak ja także nie upadłam z nią na równi — mówiła generałowa — nigdy ci się nie spowiadałam z losów naszych... Ten sam człowiek, który złamał życie moje, zabił ją także... jeden los spotkał nas obie. — Ona żyła i żyje zemstą tylko, na moję teraz dopiéro czas nadchodzi...
Artystka, spojrzawszy na przyjaciółkę gdy wymawiała te słowa, zdumiała się zmianą wyrazu jéj twarzy. Coś dzikiego i okrutnego nagle te piękne rysy uczyniło strasznemi. Ściągnęły się brwi, zsiniały usta, pobladły policzki — oddychała szybko i ciężko.
— Ale dość o tém — zakończyła — winien mi nietylko rachunek nieszczęść moich, ale i losu dziécięcia... Odpowiedziéć za to musi... Męża użyję... raz w życiu przyda mi się dzikość tego człowieka, od któréj wycierpiałam tyle.
— Natalio — siostro — chwytając obie jéj ręce — podchwyciła aktorka — zaklinam cię — zastanów się, opamiętaj... Cierpiałaś dosyć! Zemstę zostaw Mścicielowi krzywd wszystkich — daruj mu winę.
— Moję — przebaczyłabym — zawołała generałowa... ale ta jasna główka mojego dziéwczęcia, które mi odebrał, które znikło... którego się pozbył, które cierpi może za grzechy moje — A! nigdy! nigdy!...
— Tereniu moja — dokończyła — to sprawa obca tobie... ja ci oddaję siostrę — czyń co możesz... Bóg ci to nagrodzi, ja nieskończoną wdzięcznością odpłacę.
Rzuciły się sobie na szyję, płacząc...
— Chodźmy do niéj — zawołała Teresa — zostawisz mi ją. Ja dziś od repetycyi jestem wolną, próby nie będzie, mam dzień cały... Na górze są izdebki.... Dam sobie rady.... dodała wesoło. — My ludzie biédni zmuszeni się ocierać o różne istoty upadłe... umiémy zawiązywać rany i balsamować blizny. Zostaw mi ją... Za grzéchy młodości, niech mi się zdaje żem mogła zostać siostrą miłosierdzia! niestety! gdybym kiedy nią istnie być chciała, odepchnęłyby mnie ze zgrozą święte niewiasty... dowiedziawszy się żem była artystką!! Dawniéj były plemiona przeklęte, dziś jeszcze są przeklęte stany...
To mówiąc, otwarła drzwi piérwszego pokoju... weszły. Na podło-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cześnikówny.djvu/63
Ta strona została uwierzytelniona.