— Ja nie chcę widziéć téj siostry! proszę mi oszczędzić tego widoku...
Zaczerwienił się cały.
— Żeniąc się z panią, dodał gniewnie — sądziłem że biorę siérotę, i że żadnéj familii nie będę miał na karku...
Dość tego i chodźmy do domu.
— Musisz mnie posłuchać, panie generale, odpowiedziała Natalia — bo ja się ztąd krokiem nie ruszę, do domu nie wrócę i jutro całe miasto wiedziéć będzie, że siostra żony waćpana żebrała pod kościołem. Mnie to wszystko jedno...
Hochwarth za włosy się pochwycił.
— Mów pani, czego chcesz... zawołał gwałtownie, a krótko i prędko...
— Potrzebuję pomocy waćpana, dla pomszczenia honoru mojéj siostry...
Usłyszawszy ten wyraz, generał wykrzywił usta, żona jego mówiła daléj.
— Biédna siostra moja została uwiedzioną przez niepoczciwego człowieka... Kilkanaście lat, aż do obłąkania przywiedziona, usiłowała się pomścić. Do téj zemsty pan nam dopomódz musisz.
— Ja? do zemsty? podchwycił generał. A mnie to co ma obchodzić? to sprawa mi obca! Dosyć już i tak brnąłem w téj kałuży... Ja o tém słyszéć ani wiedziéć nie chcę...
— Waćpana to obchodzi równie jak mnie — krzyknęła generałowa — wierzaj mi! Dla Teresy nie mam tajemnic, dla waćpana miéć ich téż nie chcę. Ten człowiek który zgubił siostrę moję... i przeciwko mnie jest winnym! Rozumiesz mnie pan? dodała rumieniąc się... Zgubił nas obie!
Nie kryłam tego wychodząc za was, żem była nieszczęśliwą i występną. Wziąłeś mnie taką jaką byłam... Zniesieszże aby człowiek, który był kochankiem moim, chodził bezkarnie po świecie?
Generał zbladł i ręce załamał.
— Mów waćpani — kto on? znam go? gdzie jest...
— Tu jest... odparła Natalia, lecz nim powiém ci imię jego — daj mi słowo, że postąpisz jak ja chcę... On się musi ożenić z Różą.
Hochwarth posępny milczał długo.
— Sposób pomszczenia się, środki — proszę mi zostawić, rzekł ponuro — nic przyrzekać nie będę... nie zwykłem się wiązać... Mogę tyl-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cześnikówny.djvu/87
Ta strona została uwierzytelniona.