Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cześnikówny.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

ko zaręczyć pani że nie ścierpię tego, abym miał za żonę rumienić się przed kimkolwiekbądź. Co uczynię, nie wiém. Kto on jest?
Natalia zawahała się chwilę.
— Chcę, rzekła — aby ci moja siostra potwierdziła prawdę słów moich. — Nie wierzysz mnie, posądzasz... Idź i rozmów się z nią.
— Nie — dosyć tego — obruszył się generał, mów mi jego nazwiko... jego nazwisko...
Generałowa zawahała się jeszcze. — Czuła że wypowiadając je, da go na łup najprzebieglejszemu najmściwszemu z ludzi.
— Waćpan się go zechcesz pozbyć pocichu... i uprzątnąć go z drogi, rzekła — ja tego niedopuszczę... trzeba go ożenić z nią...
— Ale mów mi waćpani jego imię! krzyknął przyskakując generał — ja będę wiedział co uczynię — spuść się na mnie.
Śmiech ironiczny przebiegł mu po ustach, drżał cały...
— Nic wprawdzie nowego dla mnie nie dowiedziałem się tu — rzekł dysząc i przechadzając się po ciasnym pokoiku, — ale niespodziane zjawienie tego jegomości nie da mi spocząć... trzeba z nim skończyć... kto to jest? mości pani kto jest ten Don Juan szczęśliwy... mów...
Generałowa namyślała się jeszcze.
— Moja siostra — poczęła.
— Mnie bynajmniéj nie idzie o tę siostrę — ale o nią — przerwał wybuchając mąż... ale o mnie...
I uderzył się w piersi.
— Popełniłem szaleństwo żeniąc się z nią, pokutuję za to słusznie... nie chcę się jeszcze wstydzić w dodatku — kto on jest...
— P. Michał Skórski! wyraźnym, spokojnym głosem odezwała się żona. Znasz go waćpan...
Hochwarth usłyszał to nazwisko i stał jakiś czas jak przykuty — nie odpowiadając nic — po brunatnéj twarzy przebiegły drgania jakieś jakby apoplektyczne, wprędce jednak oprzytomniał, uspokoił się, ostygł i rzekł zimno.
— Zobaczymy...
— To mówiąc podał rękę żonie, która się cofnęła nie przyjmując jéj, uścisnęła w milczeniu przyjaciółkę i nic nie mówiąc wyszła; — Hochwartch skłonił się zimno, i w ślad za nią pośpieszył.