Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/104

Ta strona została skorygowana.

wołać i w krótkim przeciągu czasu, ze wszystkiego zdał sprawę. Potém poszedł raz jeszcze pożegnać zwłoki ojca i oznajmił półkownikowi, że natychmiast wyjeżdża.
— A jedź, jedź sobie Waspan, a nie wiś tu darmo! hm! odpowiedział stryjaszek obojętnie rzucając dym razem z odpowiedzią w oczy Adolfowi — Bądź zdrów, radzę Waspanu przystać gdzie za ekonoma, albo za zastępcę wójta gminy, z pannami i paniami nie wdawaj się, a nosa nie zadzieraj wysoko. Z Panem Bogiem, krzyżyk na drogę!
To powiedziawszy i widząc że Adolf zabiera się wychodzić, półkownik zerwał się nagle z ciężkością z kanapy i, o ile mu tylko dozwoliła tusza, pobiegł potrąciwszy Adolfa, wyprzedzając go i stanął na ganku. Tu, zobaczywszy dwie bryki na których były rzeczy wyjeżdżającego, — potrząsł głową.
— Hej Mosanie, hej ty! Chodź no tu! zawołał na Adolfa, a co to tam wieziesz w tych brykach i tłumokach?
— Moje rzeczy.
— Rzeczy Wasana! Co? pś! tyle rzeczy! Każ no je rozpakować, muszę zobaczyć czy się