Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/154

Ta strona została skorygowana.

że przejeżdżając, dał się uprosić i wstąpił do nas na wieczerzę. Otóż się i zabawim. Kollacyjka! a potém kto chce w czekino — Pana Piórcewicza znacie państwo?? także był łaskaw mnie odwiedzić.
— Bardzośmy rade z tego, że się to tak pięknie złożyło, żywo, z zalotnym uśmiechem odpowiedziała Julja — przejdziemy się jeszcze po lasku, a potém do domu na kolacją, i do czekina — Pan Piórcewicz czy grywa?
— Raz tylko grałem, przeszłego roku, odpowiedział urzędnik z pół-urzędowym uśmiechem, pociągając usta z jednéj strony prawie do samego ucha. Grałem — przy pisaniu intercyzy ślubnéj Panny Kamilli z Dębskich Karwowskiéj, w Małéj woli — cóś nie drogo.
— At, co tam Mospanie, drogo czy niedrogo, przerwał Sędzia, dziś żyjem jutro gnijem, pomrzem wszyscy, a z sobą nie zabierzem, dziś nasze! No! za ręce i do domu!
I Sędzia rozśmiał się, raz, drugi, trzeci, bo był rad że mu się tak wybornie udało złapać Adolfa na samym jego wstępie na świat, właśnie jak korek od szampana w powietrzu. Zaczęto iść do domu, a towarzystwo całe, już to dla