Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/161

Ta strona została skorygowana.

wyprowadzić! Cóż dopiéro nieco starsza, cóż dopiéro zwiędła, i drżąca żeby, gdy ją pierwszy któś nazwie starą Panną, klamka nie zapadła.
— Wdzięczen jestem Pani za to szczére objaśnienie, rzekł Adolf, — ależ jest przecie miłość, która w tém gra jakąś rolę?
— Miłość!! z westchnieniem, z namysłem, powoli odpowiedziała Julja — Najczęściéj Panie, mamże być szczérą, bardzo szczérą?
— A! jak najszczérszą, ja dobry jestem do sekretu.
— Najczęściéj, cicho dodała, mąż jest parawanem za którym ukrywa się — kochanek.
Zdziwił się Adolf temu axiomatowi panieńskiemu i chociaż stopniowo przyszło do wyjawienia go, zdumiał się, że usta panny śmiały to wymówić. Spójrzał na Julją. Usta jéj wpół otwarte do nowych wyznań zdawały się czekać tylko pytania, Adolf ścisnął jéj rękę na probę, jak pisarz, który daje kommę dzieląc wyraz od wyrazu. Potém mówił daléj:
— Jednakże, możnaż żyć z tym, którego niemożna kochać?
— Czemuż nie, szybko odpowiedziała Julja — Ja bardzo lubię czytać romanse, wyobra-