Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/168

Ta strona została skorygowana.

trzeźwił i w téj chwili zapominał o Matyldzie i psie wściekłym.
Xiężyc świecił, wiatr szumiał gałęźmi w oddaleniu, siedzieli długo, odpoczywali, rozmawiali nawet podobno. Ja o tém niewiém dokładnie, słyszałem tylko, że poźno każde z nich osobno wróciło, skarżąc się, iż błądzili w lasku. Nazajutrz, Adolf ruszał ramionami bez przyczyny, a Julja bez przyczyny łajała wszystkich domowników.