Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/172

Ta strona została skorygowana.

koniecznie się bawić, bo radością znaczy się jak piętném każdy krok stanowczy wżyciu, jak gdyby chciano z tego punktu daléj ją z sobą pociągnąć. Lecz najczęściéj niema wesela na weselu, a urzędowa radość i wesołość odjeżdża razem z gośćmi, po których zostaje wiele potłuczonego, porozlewanego, kupa śmiecia w pokojach i wspomnienie:
— Chwałaż Bogu, że sobie pojechali!
Adolf w czarnym fraku, strojny, z bukietem, w obrączce na palcu, lecz nie bardzo wesoły, stał w ganku zamyślony. Wszyscy mu zazdrościli — żenił się wedle swego serca, z kobiétą młodą, piękną, bogatą, cnotliwą, dobrze wychowaną, przywiązaną do niego; czegoż u licha był smutny? — Bo — bo — stanąwszy u mety wszystkich życzeń, uczuł tę sytość, jaką nam sprawuje osjągnienie czegośmy żądali, brak nadziei, a zatém — brak życia. Stał w ganku i myślał, i sam sobie zazdrościł chwil, w których tylko zdala widział swoje szczęście, jak marzenie, jak poezją, gdy teraz dotknąwszy go zdało mu się nikczemną, pospolitą prozą. Prezes wyszedł także się ochłodzić na ganek, ujrzał zięcia zadumanego ze spuszczoną głową; i potrząsł si-