Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/173

Ta strona została skorygowana.

wym włosem i powolnie wziąwszy go za rękę, rzekł.
— Fe, mosanie, to niedobrze kiedy dzień ślubu od takich się rozmyślań poczyna! A co to będzie daléj? hę? Masz już kiegoś kaduka na sercu? co?
— Zwyczajnie, tak, przyszły mi myśli, myśli różne — odpowiedział Adolf jąkając się, że go tak na gorącym uczynku złapano.
— Ale czyż temu dać wziąść górę dziś? hę? Chyba masz jaki — interess? dodał — o którym ja niewiem, może — gadaj bo Asan — Brakuje ci czego?
Adolf chciał odpowiedzieć — Brakuje mi szczęścia, ale się wstrzymał, kiwnął głową i rzekł.
— Czegożby mi mogło brakować?
— O! to już nic innego, tylko pewnie jakieś stare figle Jegomości ciężą na sumieniu! Cha! cha! zawołał Prezes — porzuć to z lichem, a kto ich nie robił?
— To prawda! cichutko mimowoli wyrwało się Adolfowi.
— Do Mazura! do Mazura! zawołał wpadając na ganek Alexy — Panie młody, póki jeszcze