Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/175

Ta strona została skorygowana.

— Chcesz Matyldo, tańcować ze mną Mazura?
— O! nie, mój drogi, nie mam żadnéj do tańca ochoty, odpowiedziała głaszcząc go nieznacznie pod brodę, weź sobie kogo innego, my z sobą caóe życie będziemy tańcować.
Adolf musiał się uśmiechnąć, przez grzeczność dla żony, z uczucia przyzwoitości; ale na duszy jego ten wyraz — całe życie — padł i ciężył jak kamień.
— Całe życie, pomyślał — to niby wieczność człowieka! Odwrócił się, zbliżył do Julij i ją wezwał do Mazura.
— Nadto szczęścia dla mnie, odpowiedziała obejrzawszy się szybko i podając mu rękę, — przyjmuję wszakże, bo my z sobą, może raz ostatni tańcujem.
Adolf ruszył ramionami.
— Dziś jakby się zmówili, rzeki, wszyscy, jakiemiś dziwnemi, tajemniczemi słowy mnie karmią. Prosiłem Matyldę do Mazura, odpowiedziała mi, że nie chce: bo ze mną całe życie tańcować będzie. Pani znowu utrzymujesz, że to ma być raz ostatni. Na co tak strasznych słów żartem używać, niemi jak zatrutym sztyletem