Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/181

Ta strona została skorygowana.

niony, zakłopotany, zawstydzony, tupiąc nogami, zacierając ręce, oglądając się w koło niecierpliwie Adolf.
— Proszę więc na wieki, zagrzebać w sercu (jeśli można) nasze stosunki związane nie wiedzieć jak i nie wiedziéć jak zerwane. My, możem być dla siebie czém byliśmy, ale światu, — ani słowa!
— Ale, mogłażeś myśleć?
— Boję się mężczyzny, podchwyciła Julja, bo na nic nie pomny, kiedy mu wino głowę zawróci, lub kiedy sądzi, że komuś ufność głupią, ufnością podobną zapłacić powinien. Proszę więc pamiętać, że tajemnica ta, nie jest twoją, że nikomu.
A! na Boga! gdyby wiedziała Matylda, cóżby pomyślała o mnie — zmiłuj się!
— Ale —
— Cóż za ale? Mąż żonie wiele rzeczy mówi, w pewnych chwilach, gdy mu się zdaje, że żona nie jest drugą osobą, tylko drugą jego duszą.
— Godziż się wątpić!
— Nie wątpię o charakterze, z resztą nie boję się ciebie jako złego, bo wiem że masz