Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/183

Ta strona została skorygowana.

go szacunek, przywiązanie, nałóg. Miłość to tylko — nadzieja roskoszy — Proszę nie tak mocno związywać! na kokardkę jeśli umiesz! a! niezgrabny, nogę mi ściskasz! puść już, puść — ja sama zwiążę —
Tu, za drzwiami piérwszego pokoju, dał się słyszeć głos:
— Héj! a kto tak tam zamknął?
I zaraz rozległo się pukanie i znowu wołanie:
— Proszę otworzyć, proszę otworzyć.
— Zginąłem! krzyknął Adolf, obejrzał się, pobladł i załamał ręce.
— Cicho tchurzu! cicho, przerwała Julja.
— Proszę otworzyć! szumiał głos za drzwiami. Pannie Izabelli falbala się zerwała — Ale któż to zamknął?
I znowu kułakiem we drzwi stukają, koło drzwi gromadzi się coraz więcéj głosów, cała młodzież zbiega się z dziedzińca. A Panna Izabella niewiniątko od trzech krzyżyków, odzywa się cichym, różańcowym głoskiem, wznosząc falbalę, ni wysoko, ni nizko, narzekając na nieporządek, że niéma się gdzie przebrać.
Następuje gwar, rady i widoczne próby wy-