Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/203

Ta strona została skorygowana.

— Nu, ale na przypadek!
— Ale kiedy ja ręczę, że to być nie może.
— A jak z tego czasem proces wyniknie?
— Jaki?
— Bo Sędzia widzisz i Półkownik —
— Cóż oni zrobią?
— A mogą diabła zrobić jak się pogniéwają i wezmą za ręce.
— Et, co bo ty tam na wszystko uważasz! Ja ci radzę po żołniersku cup, łup, wykraść w sam dzień ślubu, konie rozstawić, xiędza przygotować, ożenić się i wrócić na wesele.
— Ba, ba! żeby to tak łatwo zrobić jak powiedziéć, czego bym ja chciał!
Umawiali się potém jeszcze z półtoréj godziny. Djonizy gwałtem przez przyjaźń narzucał siostrę, ręczył za wszystko, Alexy dał się poprowadzić za nos i na wszystko zgodził.
Nadszedł dzień ślubu, zjechał Półkownik i sapiąc czekał szczęśliwéj chwili połączenia się z panią swych myśli, któréj zawczasu zamiast mirtowego wieńca, koronę męczeńską wdziać należało.
— Otoż to panie jak za nic ręczyć nie można, mówił on do przyszłego teścia Pana Sędzie-