Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/208

Ta strona została skorygowana.

Alexy — łoskot powozu zagłuszył wyrazy, Djonizemu zdało się, że Alexy mówił, iż siostra jego jechać nie chce i odpowiedział z za kocza.
— Babskie wykręty, ruszaj w czwał!
— Zdaje się, że on mówi, iż to wykręty powtórzył Alexy, usiłując w ciemności rozpoznać twarz téj, która krzyczała ciągle i wyrywała się — Może to pani tylko głos odmienia?
— Ach! dajże mi pokój przez litość, człowiecze! Ja nie jestem Julją! jestem mężatka — puszczaj, na Boga — każ stanąć — zlituj się, bo wyskoczę!
— Słuchaj Djonizy, zawołał Alexy przechylając się za koczyk, powiada, że ona nie Julja, to omyłka!
— Co ty będziesz temu wierzył, ona sama niewie co plecie, zwyczajnie babskie figle, krzyknął Djonizy, sądząc zawsze, że Julja się tylko opiéra i jechać nie chce.
— Ruszaj!
— Ale, zlitujcie się, dokądże mnie wieziecie! każ stanąć, wołała kobiéta. Pan mnie zgubisz na wieki! Mój mąż! mój mąż! gdzież on był wówczas! Co on pomyśli! Ach! co ja po-