Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/265

Ta strona została skorygowana.

na czoła zmarszczone, poprzerzynane nabrzmiałemi żyłami; przypatrzył się téj szkaradnéj grze fizjonomij, drganiu muskułów, warg, wytrzeszczeniu oczu, zatamowaniu głosu w pół otwartych ustach, wszystkiemu, co się widzi za zielonym stołem. Słyszał ciche przekleństwa, rzucanie kart o ziemię, kłótnie, przymówki i cały przelękły, poruszony do żywego, drżący, niespokojny, nie kontent z siebie, wygrawszy kilka dukatów, wyszedł z tego domu z uczuciami, z których sobie sam zdać sprawy nie umiał.
Wrócił do Julij. Julja połajała go, że się długo zabawił, że próżno traci drogo okupione chwile, a skończyła zapytaniem, co robił, gdzie był i dla czego w tak złym wrócił humorze?
Adolf potrzebował się wylać i wylał się przed nią zupełnie; opowiedział jéj swoją niespokojność, udręczenie które go po téj grze prześladowało, dziecinną swoją bojaźń i strachy.
Śmiała się Julja z niego, kazała mu powtarzać kilka razy opowiadanie, cieszyła się rolą jaką grać musiał, skromniś Adolf, w towarzystwie dość wolném Pana Juljusza, który był po prostu znanym dobrze okolicy i miastu szulerem. Prześladowała go potém, żartowała z te-