Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/27

Ta strona została skorygowana.

— Źle się ma, bardzo źle! odpowiedział syn cicho, właśnie dla tego życzyła sobie odbyć spowiedź. Nie wiem tylko, może zasnęła teraz.
— Może zasnęła! hem! tak! rzekł Xiądz ciągle przewracając językiem i oczyma dziwacznie, i przesuwając się ociężale z obojętną miną po pokoju. Tak! tak! hem! hem!
Usiadł nareszcie, a Adolf wcisnął się do choréj. Zastał wszystkich przy łożu; lekarz administrował napój jakiś, starzec patrzał na twarz jéj bladą zmienioną, i płakał gorzko, gorzko, bo łzy i boleść musiał połykać, aby ich chora nie zobaczyła. Krzywił się, wstrzymywał, tłumił łkania, ucierał się chustką, wzdychając piersiami tylko, ustami bojąc się nawet puścić westchnienia.
Adolf wszedłszy dał znak przybyłéj niedawno kobiécie, wywiódł ją do drugiego pokoju i oznajmił o przybyciu Xiędza, po którego posyłano. Poszła pytać lekarza i dowiedzieć się, czy można będzie wpuścić przewielebnego. Adolf pozostał z poleceniem zabawiania Xiędza; stał naprzeciw niego i patrzał mu w oczy, probował kilka razy napróżno rozmowy, wreście widząc że żadna udać się nie może, a Xiądz