Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/281

Ta strona została skorygowana.

— A był, zajrzał z ciekawości, znalazł łóżko, rzeczy i służącego pana Adolfa, pytał się, kto tam mieszka, a teraz chodzi, mruczy, dąsa się i łaje chodząc po pokoju —
— Czego?
— Domyśla się — cicho szepnęła służąca.
— Co? co? krzyknęła Julja, co śmiesz mówić i czego się domyśla? Co to ty myślisz?
— Ale —
— Karolino, co powiedziałaś?
— Ja pani? nic —
— Słyszysz ją, groźno krzyknęła Julja, coś ty śmiała powiedzieć! Warta jesteś żebym cię wnet wypędziła. Idź i powiedź panu, że zaraz przyjdę.
Odwróciła się; służąca wybiegła, Julja z miną równie wesołą i spokojną jak wprzódy, wróciła do salonu, zbliżyła się po drodze do Adolfa, szeptała mu do ucha słów kilka i rozśmiała się. On zbladł jak chusta, chciał wychodzić, Julja go wstrzymała.
Goście łatwo postrzegli, jak dalece ich przytomność była zbyteczną i powoli wymykać się zaczęli. Nikli jeden po drugim, tak, że wkrótce tylko Adolf z Julją pozostał w salonie. Naów-