Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/286

Ta strona została skorygowana.

rzekł nie śmiało Półkownik, iż źle zrobiłem — że mi się fałszywie zdawało —
— Idź spać, odezwała się Julja rozkazującym tonem.
Półkownik zdjął grzecznie szlafmycę, wziął fajkę, skłonił się żonie i Adolfowi i wyniósł się cicho z sali.
Zaledwie drzwi się za nim zamknęły, Julja parsknęła wielkim śmiechem.
— Otóż mąż, zawołała — jakich daj Boże, co najwięcéj!

Taki koniec miała pierwsza scena, ale po niéj nastąpiły kilka innych, które przywiodły Półkownika do żądania rozwodu, Julją do żałowania nieostróżności, Adolfa postawiły w konieczności zmierzenia się z obrażonym mężem, który lepiéj jeszcze chcąc się zemścić, a niewiele rachując na odgłos powszechny mający donieść do uszów Matyldy, wieść o niewierności męża; sam napisał do niéj list wyszczególniający wszystko co wiedział o pobycie w Lublinie i stosunkach Adolfa z Julją.