Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/371

Ta strona została skorygowana.

ło nie wielkim głosem, usta jednak wzbraniały się wymówić wyrazu tak stanowczego, nie chciał zimną odpowiedzią, ostatniéj odebrać nadziei — pomyślał, że tak czy nie wyrzec, nic nie stanowi i rzekł.
— Tak!
A zaledwie powiedział, już się po swojemu zląkł bezrozumnego przyrzeczenia swego, które mu słabość jego podyktowała — obejrzał się, czy nie było świadków.
Julję jednak ten wyraz, w któren może nie wierzyła, uszczęśliwił, promyk nadziei błysnął w jéj oczach, chwyciła go za szyję, wołając żywo —
— I ja wszystko mogę dla ciebie — wszystko — ja cię uczynię szczęśliwym, zupełnie szczęśliwym! Zdziwił się Adolf przyrzeczeniu temu, myślał, dociekał, jakie to mogło być szczęście, którego by już wprzód nie kosztował — Napróżno łamał głowę, Julja sama nie wiedziała co mówiła.