Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/395

Ta strona została skorygowana.

— Chodźmy.
— Pójdziemy! odpowiedział i prędko odwrócił głowę, zatopiony w widoku tańcujących; ale głos żony przerwał znowu wesołe zagawronienie.
— Zostań że mój kochany, kiedy chcesz — Ja dłużéj wysiedzieć nie mogę — pójdę sama, bo mi się chce spać straszliwie.
— Idź, idź, moja duszko, połóż się, czego się męczyć! Ja także zaraz przychodzę. W ten moment.
Pani młoda wysunęła się nieznacznie, Pan młody został i tak szczęśliwie się zagawronił, że dopiéro sobie przypomniał obietnicę swoję, gdy już muzyka ustała i wszyscy rozchodzić myśleli
— A ty tu jeszcze? zawołał jeden z młodzieży ziewając do P. Alexego, gdy tylko kilku ich pozostało w pustym salonie, w którym dwie świece dopalały się topniejąc swobodnie — A ty tu, myśmy myśleli, żeś dawno u żony.
— Ale bo to widzisz, odpowiedział Alexy, takem się na was zapatrzył, iż nie mogłem się zdecydować odejść, bawiliście się tak wesoło!
— I chcesz już iść, rzekł drugi — A! nie